"Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku,
I przyszedł pan doktor: „Jak się masz, koteczku”!
— „Źle bardzo...” — i łapkę wyciągnął do niego.
Wziął za puls pan doktor poważnie chorego,
I dziwy mu śpiewa: — „Zanadto się jadło,
Co gorsza, nie myszki, lecz szynki i sadło;
Źle bardzo... gorączka! źle bardzo, koteczku!
Oj! długo ty, długo poleżysz w łóżeczku,
I nic jeść nie będziesz, kleiczek i basta:
Broń Boże kiełbaski, słoninki lub ciasta!”..."
Człowiek sobie żyje i nawet nie wie, nie pamięta na co dzień , że ma jakiś woreczek.
Nie pamięta dopóki, dopóty nie odezwie się on z całą mocą. Tak, że człowiekowi umknęły 2 dni z życia...
Ale co zrobić... życie po prostu... mam nadzieję, że to finał chorowitego 2015r., a nie cd. bo ile można??!? Jeszcze tylko zabieg (jakoś to bardziej trywialnie brzmi niż OPERACJA) i mam nadzieję wrócić do normalności... no... na diecie, ale to chyba raczej pozytyw całej sytuacji.
Widziałam, że niektóre z Was też borykały się z choróbskiem i później dawałyście radę! Więc ja też wierzę, że będzie dobrze.
Moje rękodzieło chwilowo leży odłogiem, ale w tym tygodniu wracam na stare tory. Zamówienia się piętrzą. I bardzo dobrze! Dlatego już niebawem znowu będę zamęczać swoimi uszytkami i decoupage. Tak, na skutek zamówienia musiałam powrócić do dawnej pasji. I jakie było moje zdziwienie, że niektóre malutkie farbki , kleje i lakiery do decou całkowicie mi wyschły?! Oj! Nie dobrze.
*wszystkie zdjęcia pochodzą ze strony www.jestrudo.pl z banku darmowych zdjęć
Pozdrawiam Was mimo wszystko pozytywnie!
Mnie nastraja zestawienie, które ostatnio zrobiłam: "Moje sukcesy w 2015r.". Polecam. Naprawdę człowiek sobie naocznie udowodni, że jest dobrze, że jest co raz lepiej!
Zdrówka życzę i by lista zamówień była długa : )
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
Usuńzdrówka i szybkiego powrotu do kondycji :]
OdpowiedzUsuńi zapraszam do mnie na urodzinowe candy lawendowe :]
Dziękuję i już lecę zobaczyć!
UsuńDużo zdrowia, bo to to co w życiu jest najważniejsz!
OdpowiedzUsuńDzięki Maja!
UsuńBędzie dobrze Aga, oby tylko zdrowie dopisało i żadne inne woreczki się nie odzywały :-) Ściskam!
OdpowiedzUsuńOtóż to, nie chcę wiedzieć ile jeszcze tego w sobie mam! Niech cicho siedzą ! ;)
UsuńAguś - nic się nie bój ja już mam wycięty pęcherzyk, metodą laparaskopową. We wtorek wycięli, w piątek już byłam w domu, sama złaziłam w szpitalu po schodach z 4 piętra i wchodziłam potem na drugie, by się zapisać w rejestracji. Przed operacją przetrzymałam 3 ataki, z powodu których zgubiłam 6 kg, bo na okrągło torsje i nic nie jadłam, nawet sucharki zwracałam. Miałam na brzuchu 3 maluteńkie cięcia, po roku nie było śladu po nich.
OdpowiedzUsuńA teraz najważniejsze- PODUSIE TO BYŁ STRZAŁ W DZIESIĄTKĘ!!!!! Od razu pierwszej nocy trafiły pod łepetyny i bąble brały je sobie też do oglądania filmów-tyle tylko, że do obejmowania a nie pod łebki.Wizerunkowo też spełniły zadanie, podobały się też rodzicom Krasnali.Jednym słowem- udany prezent!!!!
Jeszcze raz Ci dziękuję, że przyjęłaś zamówienie i je zrobiłaś.
Zdróweczka Ci życzę i szybkiego powrotu do normalności- nie można tego paskudztwa trzymać w brzuchu dłużej, bo może niestety pęknąć a wtedy może być zupełnie zle.
Buziaki;))
To mnie pocieszyłaś. Mam nadzieję, że też tak będę śmigać po operacji.
UsuńCo do poduszek- cieszę się ogromnie! Aż serducho rośnie! ;-))))
Teraz wycinają laparoskopem i jak jest wszystko ok to po 2 dniach jest się w domu :)
OdpowiedzUsuńZdrówka!
I want to say thank to the blogger very much not only for this post but also for his all preceding efforts. ...
OdpowiedzUsuńDobry pomysł z tymi truskawkami, teraz potrzebujesz jak najwięcej witaminek! Zdrowiej kochana, raz a dobrze ;)
OdpowiedzUsuń