Obserwatorzy

poniedziałek, 31 maja 2010

I po jarmarku...

Wbrew wszelkim przewidywaniom pogodowym, świeciło słońce i było cudownie! 2 dni słońca. W niedzielę od czasu, do czasu pokropiło. Tak właśnie było na jarmarku w Żarach... Pogoda dopisała, klienci też ;)

Oto fotorelacja (zdjęcia robione przez mojego kolegę, który akurat zabawił tam służbowo...)


Stoisko pół na pół (oczywiście zajęłam "większe" pół:) z moją psiapsiółką, która szyje i maluje oraz "kręci" biżu. Moje jest oczywiście decou...


Mój płotek, który wszędzie na jarmarkach mi towarzyszy.



Klientów było, oj było ;))))


A to właśnie malowane przez Rozi wieszaczki, pudełeczka i inne takie.


Więc kochane, takiego słońca Wam życzę jakie ja miałam w ten weekend

...

poniedziałek, 24 maja 2010

lustereczko powiedz przecie...

W ten weekend pracowałam jak szalona, aż mi blatu roboczego zabrakło... Min. lusterka mną owładnęły.


Tutaj faktycznie poszłam na łatwiznę, ale efekt fajny ;)
Papier do scrapu, bejca. 2 lakiery- matowy na bejcę i połysk na motyw.Trochę cieniowań bitium. I gotowe!

Dzięki Bronka za fajną serwetkę!


A teraz butla, która niby skończona, ale jednak spokoju mi nie dała. Musiałam ją pocieniować, bo była jakaś taka nijaka.

Przed:


i po zabiegach upiększających ;)







...

sobota, 22 maja 2010

wcale nie skromnisia ;)

Chce się żyć! Słonko świeci! Mój decou wyszedł mi naprawdę super ;) Żesz mi te brązy w domu nie pasują, bo bym se zostawiła...
Co ja zrobię, że podoba mi się to co robię, a że humorek dopisuje, to się chwalę ;))) Nie miejcie mi tego za złe!
Nie, nie zrobiłam Bóg wie co, takie skromne rameczki:


Czy te dziewuszki nie są słodkie? Pasują mi do tych ramek jak ulał.




Skończyłam lusterka, które pokazywałam ostatnio ... Mogą się fajnie komponować z wieszakami:


Co tam jeszcze ???
A! Butle już prawie, prawie skończone, komoda stoi już w łazience- poszalałam przy niej i to nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu...
Ale to pokażę w następnych postach!
A teraz: na dwór!

...

środa, 19 maja 2010

Wprost z pracowni...

Kilka dni mnie nie było, ale nie lenię się wcale! Pomimo imprez rodzinnych, krótkiego urlopu, to z doskoku coś tam decou naskrobałam. A ile fajnych butelek ze stołu weselnego porwałam! Pustych! Już przestałam się przejmować zdziwionymi spojrzeniami ;) Butelki i to w dodatku puste? hmmm... ;)
Tymczasem skończonych projektów brak. Jednak w toku produkcyjnym ;) troszku się dzieje:



Będą róże:

będą spęki:


i lustereczka z piękną bejcą, która przybiera niesamowity kolor starego drewna (czego zdjęcie, jak zwykle, nie oddaje):





Już nie długo pojawią się babcine (jak to określiła ostatnio któraś z was) lusterka. Z koronką i różami. Więcej butelek, co by weselne się nie zmarnowały ;). Szykuję się ostro, bo na horyzoncie są letnie jarmarki.

Tymczasem pozdrawiam Was serdecznie! Cieszę się, że do mnie zaglądacie. Ja do Was też ,jak tylko mam chwileczkę.


czwartek, 13 maja 2010

Nie ma róży bez ...ognia ;)

Dzisiaj trochę archiwalne decou. Motyw różany. Lubiany przeze mnie i przez klientki ;)
Zobaczcie jak z jednej serwetki można zrobić różne rzeczy.

To lusterko już się u mnie przewinęło w blogu...



drugie lusterko postarzone, powycierane, odrobinę popękane
A tutaj komplet, który jest delikatnie pozłacany
i coś co nie tak dawno temu pokazywałam:



Komplet ze spękaniami 2 składnikowymi...


A teraz odsłona 1 komody z którą walczę ;)
Ma być biała z maziajami niebieskimi. Już jest prawie, prawie skończona.






A komodę mam z ... lasu. Ktoś ją wyrzucił! Całkiem dobra komoda. Tata znalazł i przytargał ;)

wtorek, 11 maja 2010

skończone projekty

Dzisiaj pokażę skończone projekty- w końcu skończone! Tak mam, zostanie mi tylko jakiś detal, odłożę i długo jakoś zabrać się nie mogę.
Duże pudło na różności:


uchwyt przytwierdzony:


Wieszaki polakierowane śmierdzielkiem ;) który okazał się nie śmierdzieć. Rewelacyjny lakier Flugger-a. Rozpuszczalnikowy. Ślicznie błyszczy. Nie ścieka i co najważniejsze, nie muszę schodzić do garażu malować. Spokojnie mogę to robić w pracowni z lekko uchylonym oknem. Osobiście polecam.

Wieszaki, powiem nieskromnie, wyszły super!
Było tak:









...

poniedziałek, 10 maja 2010

wspomnienia czas zacząć...

Dzisiaj to już mój drugi post.
Marta gufopracownia.blogspot.com zaprosiła mnie do zabawy. 10 zdjęcie w swoich zasobach. Ale sobie powspominałam.
Oj, ale mi wyszło...


Zdjęcie niezbyt ostre, bo robione kamerą. Strzelanie z ostrej ;) Po treningach, udało mi się nawet zdobyć 3 puchary, w tym 1 za pierwsze miejsce ;) Ale zawody były wśród pracowników, więc nie myślcie sobie, że ja jakiś super strzelec jestem ;)
A z kałacha jak super się strzela ;))))) Wymiatałam w ... kapustę ;)))) jak Rambo!

Teraz ja wyznaczę 3 osoby...
Zasady:
Zabawa polega na odnalezieniu 10-tego zdjęcia od końca w swoich zasobach archiwalnych i opisaniu jego krótkiej historii.
Zapraszam do zabawy:


Ale mi wyszło: K górą! ;)



Już jestem wśród żywych ;)

Choróbsko minęło! Tak strasznie zatęskniłam za decou. Jak byłam chora, to palcem ruszyć nie mogłam. Więc w sobotę do 2 w nocy szalałam z pędzlem w ręku ;) jednocześnie nadrabiając zaległości w blogach.
Oto co zainspirowana Ayadeco stworzyłam z  ryżowca, który od dawna leżał zapomniany. Tylko kurz zbierał..

Wersja "zimna". Biały papier i różyczki:

Wyszło trochę takie oszronione...
Ale wyobraźcie sobie naleweczkę z wiśni w środku i butelka nabierze innego charakteru...



Tutaj komplecik w wersji cieplejszej, bo ryżowiec ecri.
Lampion klasyczny, tylko dodałam złocenia.
Nie, to nie jest bandaż ;)))) Na potrzeby zdjęć namotałam bawełnianą koronkę na butlę;)



Drugi lampion, chyba dla mnie. Złocenia dałam cieniutką warstwę. Wygląda jak przyprószone złotem. Niestety zdjęcie tego nie oddaje.





Dziękuję dziewczyny za życzenia zdrówka. POMOGŁO!
Ach, za tłumaczenie napisu ze słoiczka też!
Buziaki!

Korzystając z okazji zapraszam na stronę mojej przyjaciółki: szycie, malowanie (także ścian!) biżu i wiele innych fajnych coś...  Rozetta

...

poniedziałek, 3 maja 2010

Króciutko...

Niestety choróbsko się rozwinęło i nie pojechałam na jarmark. Pogoda nie dopisała, więc nie chciałam się jeszcze dobić.
Dzięki dziewczyny za świetne pomysły! Jesteście super dziołchy ;)
Niestety sił nie mam na nic, więc do łóżeczka mknę z ogromną ilościa chusteczek.
Pa!

...

niedziela, 2 maja 2010

Jestem monotematyczna...

Monotematyczna, czemu? Ano znowu upolowane klamoty. To już chyba choroba. Ach... Ale decou nie zaniedbałam o nie! Ale to za chwilę.
Najpierw upolowane skarby, na gorąco dzisiaj (tak, o 8 rano na giełdzie!) upolowałam:
Taka doniczka małych rozmiarów... myślę sobie, że po remoncie sypialni jak znalazł...





Zawsze chciałam mieć takie coś ;)))) Szklane coś ;)
Mój M. : Ta, następna rzecz do mycia ...(zmywa on, stąd ten optymizm;)


Urocze słoiczki, szkoda, że bez pokrywek. Mają kształt beczułek po mleku. Chyba była w niej śmietana, ale nie znam niemieckiego...


I uwaga, słój kupiony dzisiaj, a klamerki jakiś czas temu...
Ach, wzdychałam ci ja do nich... Nie były może tanie- jak na używane klamotki, ale są moje i już!






A teraz udowadniam, że się nie lenię:
Pamiętacie świeczniki? Oto odsłona pierwsza:



A teraz krzesła, które to malowanie przypłaciłam zdrowiem własnym. Tak moi mili. Przeziębiona jestem na maksa. Ale już lepiej... Więc nie warto się nad tym roztrząsać. Malowałam na tarasie, słonko grzało, ale wiaterek zdradliwy przewiał mnie i gotowe. A właśnie, że nie gotowe! Nie gotowe krzesła. Bo chora i serwetek mi zabrakło. I tkaniny nie wybrałam.... Nie zdążę przed jutrzejszym jarmarkiem. Trudno...
Ale postęp prac widać:


Trzymajta za mnie kciuki jutro, bo handelek się szykuje w skansenie!
Pa!
...