Na pierwszy ogień poszedł stolik. Zdjęcia "przed" nie mam, bo stolik uczestniczył w konkursie na jarmarku i bardzo się spieszyłam. Jednak wytrzymałam tylko jeden dzień na jarmarku ( z uwagi na te upały) i nie znam wyników ;-)
Ale nic to, ważne że stolik skończony... Ozdobiłam go serwetkami Green Gate i w końcu mam coś z tej firmy i ja ;-)))
Zdjęcie pstryknęłam między kroplami deszczu, więc takie sobie...
A na fotce jakoś tak nie równo te kwiatki wyszły, a równo są! Powaga!
A to juz zakupy tarasowe... Takie "piękne" obicie ;-) Już zdarte i wyrzucone.
I teraz jestem w kropce. Wymyśliłam sobie obicie wodoodporne z tkaniny IKEA takie szare tło i białe grochy. Ale w tym katalogu już ta tkanina jest niedostępna (jest tylko czerwień i czarny) i teraz nie wiem...
Chciałam uzyskać to, co widziałam we Francji w zeszłym roku:
Może Wy wiecie gdzie można kupić ładną tkaninę ceratową? Chociaż nie wiem czy ona się nazywa ceratowa, czy po prostu jakoś jest impregnowana? Żebym nie musiała co wieczór chować ani zakrywać mebli.
W domu nadal jak po huraganie, sypialnia się kończy i ciągle coś wymyślam... Wkrótce fotki chociaż tego, co udało mi się pomalować. Jest już bieliźniarka i jutro będzie komoda, która służy za stolik nocny.
Brzuch co raz większy i co raz trudniej śmigać z pędzlem i wałeczkiem ;-)
Ale nie poddaję się!
A to widok z hamaka, który teraz całkiem mokry. Kwiaty przekształciły się w pyszne czereśnie. Mniam!
Pozdrawiam Was serdecznie!