Obserwatorzy

środa, 3 listopada 2010

Szybki lifting szafki

I już szafka stoi i ma się dobrze... Kilka dni temu (w sobotę dokładnie ją odebrałam) pochwaliłam się zakupami, a dzisiaj szafka już stoi i spełnia swoją funkcję. Jeszcze tylko lustro z ramy okiennej zrobię i będzie koniec z tematem korytarza ;-) Do czasu aż czegoś nie wypatzrę ;-)))) Ci, bo M. też tutaj czasem zagląda!
Nieprzedłużając...
Tak było:


Troszkę poświecowałam, żeby łatwiej przeciereczki robić...


Pogruntowałam, żeby mniej warstw farby poszło...


I pomalowałam...
Efekt:



Normalnie prace z tydzień by się przeciągnęły, ale córcia moja zaniemogła, siedzę w domku i tworzę (obok prania i  prasowania z całego miesiąca chyba...)
Najbardziej moje decou ucierpiało, ale nic to. Posprzątam, to ze spokojnym sumieniem zabiorę się za przyjemności...

W sumie dzisiaj z prania i prasowania to... świeczki z młodą robiłyśmy ;-))))))))


Miłego dnia i wieczorku!

15 komentarzy:

  1. nie próżnujesz kobieto;) bardzo ładnie szafeczka wyszłą, musze coś sprobować z ta świecą zmajstrować:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny efekt, szafka nie do poznania. Widzę ze nie bawisz się w żadne matowienie, tylko od razu działasz, tez muszę spróbować....... czy świeczka jest bezpośrednio dawana na "kolor szafki" czy najpierw przyciemniałaś kanty, potem świecowałaś a na końcu malowałaś???
    Czy szafka lite drzewo, czy płyta???

    OdpowiedzUsuń
  3. Patti- świecę dawałam bezpośrednio na kolor, bo jest trochę ciemniejszy niż na zdjęciach- lampa błyskowa jednak przekłamuje... Matowić nie trzeba, bo użyłam podkładu. Krok1. świecowanie, krok2. podkład. Krok3. malowanie. Krok4 powtórne malowanie. Krok5 używanie papieru ściernego ile wlezie ;-)na kanty i inne miejsca "poświecowane". Bez świecy, o wiele trudniej zedrzeć farbę, bo dobre teraz cholerstwo ( w sensie farbę;-) produkują. Odkryłam to dopiero przy drugim kredensie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Oh, nareszcie mogę dodawać u Ciebie komentarze, wystarczyło jedynie zmienić dostawcę internetu xD hehe.
    Twoje metamorfozy są niesamowite.
    Uwielbiam shabby, a szafka wyszła bosko spod Twojej ręki (i pędzla)!! :))
    Ściskam mocno Ciebie i Córcię!

    OdpowiedzUsuń
  5. To się nazywa diabeł tasmański w akcji, ale ci błyskiem poszło. Szafka dużo zyskała po liftingu :D Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna szafka. Ślicznie wyszła. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. ślicznie ci szafeczka wyszła ! delikatne przecierki bez zbędnych ozdobników, bardzo tak lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No fajnie, fajnie wyszło. Bo oryginał był w odcieniu, którego chyba najbardziej wśród brązów nie lubię. Taki PRL-owski biurowy bleee-brązik. A teraz jest stylowo.
    A świeczki pokażesz?

    OdpowiedzUsuń
  9. BOMBA! Naprawdę szafla nie do poznania :) Powiedz, jaki podkład dałaś? Taki zwykły, do gruntowania ścian?? Eeeeeee, chyba nie? ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super ci szafka wyszla Aga! Wyglada na milion. Gdyby nie ta odleglosc do bym ci ja zabrala do australii? Haha!
    Pozdrawiam
    xxx kasik

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzięki dziewczyny!
    Annasza- podkład jest na 3-cim zdjęciu, to Flugger. Nie znam podkładów innej firmy. To jest podkład do szkła, lakierowanych powierzchni i co tam sobie człowiek wymyśli. Ja używam do mebli i do decou.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bomba szafka, jeszcze kilka takich u Ciebie obejrzeę , to może wkońcu mój korytarz doczeka się zmiany :)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękna szafka! Wygląda o niebo lepiej teraz!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Rewelka. tez bym chciala sie tak nauczyc. U mnie skrzynia czeka na pomalowanie i jakos nie moge sie zabrac. do sklepu z farbami mam zadaleko :o)

    OdpowiedzUsuń