Ten weekend obfitowała w 2 jarmarki. W sobotę było cudnie, ciepło, ale rzecz miała się przy zameczku, gdzie ogromne drzewa dawały ukojenie. Był to piknik rodzinny, przy szkole rodzenia. Bardzo uskrzydla potok ciepłych słów na temat moich tworów. A już na pewno to, że na koniec dnia stoisko było wymiecione ;) Naprawdę taki dzień daje kopa do dalszej pracy.
I dzisiejszy dzień- jarmark rodzinny przy kościele w Zielonej Górze. Dzisiaj ugotowana jestem prawie na twardo, ale też było miło. Chociaż ludzi mniej i zbyt głośno, żeby można było poplotkować ;)
Ogólnie weekend uważam za bardzo udany handlowo. Tylko teraz znowu muszę zakasać rękawy i szyć, szyć szyć ... ;-))))
Jak widać szycie wypiera u mnie decoupage ;)
Pozdrawiam Was!
cudnie kolorowo :) Agus skąd Ty bierzesz info o tych jarmarkach ?
OdpowiedzUsuńfajnie że sie sprzedaje bo to daje kopa do dalszej pracy ....oby tak dalej !
pozdrawiam serdecznie :)
Kinga, akurat ten festyn rodzinny to moja koleżanka organizowała. Byli tam wystawieni tylko sponsorzy. Co do pozostałych, to jeżdżę tylko tam gdzie dostaję zaproszenia. Jestem w stowarzyszeniu rękodzielników lubuskich. Stowarzyszenie też dostaje zaproszenia, więc także tam jadę. I tak się kręci ;)
Usuńśliczne rzeczy widzę na zdjęciach, miło że się sprzedają,
OdpowiedzUsuńPodzękowała ;)
Usuńtakie jarmarki to fajna sprawa:))) gratuluję tylu sprzedanych prac, pozdrawiam:)))
OdpowiedzUsuńDzięki Gosia!
Usuń