Oto jak te cudeńka wyglądały (niestety zdjęcia robione w garażu, więc jakość taka sobie):
I zdjęcia po:
Niestety lepszych zdjęć póki co, nie mam...
A to kilka wspominkowych zdjęć z jarmarku bożonarodzeniowego w Zielonej Górze. Pierwszy raz rozumiałam bezdomnych. Było raptem -16 stopni...
Ta w środku domku, to moja Rozi ;-) z którą handlowałam.
Jej są te min. przepyszne serducha.
Byle do wiosny...
...
Wow,świetna metamorfoza mebli :)
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu.
A bo są gusta i guściki. Jeden kocha holenderskie meble za to że są takie dostojne, dębowe i solidne. A drugi łapie za pędzel i robi z nich cudeńka. :)
OdpowiedzUsuńGratuluję, sama wiem ile jest pracy przy takim "gabarycie"
Jeżeli mróz pozytywnie przełożył się na utarg
OdpowiedzUsuńto może było warto :-)))))
Meble na "tak", zdecydowanie "młodsze"
chociaż postarzone.
Witam!
OdpowiedzUsuńWspaniale postarzyłaś mebelek. Wygląda super!
Pozdrawiam
jaką farbą malowała Pani meble?
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, wygląd mebli po renowacji jest znacznie lepszy. Ja osobiście, zmieniłabym jeszcze uchwyty. Niby wydaje się, że jest to nic nieznaczący niuans, a tak naprawdę diametralnie zmienia się wygląd takiego przedmiotu (wiem to z autopsji). :)
OdpowiedzUsuńPiękne! nic tak nie cieszy człowieka, kiedy z czegoś zniszczonego spisanego przez innych na straty, zrobi coś pięknego, co będzie jeszcze długo podziwiane przez pokolenia :)
OdpowiedzUsuń