Na butelce do oliwy też wcale nie źle się prezentują...
Koleżanka sprezentowała mi (pustą!) butelkę. Jak się okazało po aloesie. Długo nie wiedziałam co mam z tym fantem zrobić, aż wymodziłam:
Nie wiem tylko jak Wam się spodoba napis. Nie od szablonu i wpadający w złoty... Ale tak mi się skojarzyło ze złotym blaskiem prawdziwej oliwy z oliwek...
Pa, pa!
Ach byłabym zapomniała!
Zapraszam w niedzielę do Skansenu (Muzeum Etnograficznego)w Ochli koło Zielonej Góry od godz. 11! Ja tam będę jako wystawca. Wstęp chyba 5 zł.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oj, daleko mam do tej Zielonej Góry, daleko:) Śliczna i lawenda i oliwki na butelce, a martini nie lubię:) Taka kapryśnica;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam słonecznie:)
Piękna butelka!
OdpowiedzUsuńKaprysia- dlogi co raz lepsze, autostrada nie daleko. Zapraszam!
OdpowiedzUsuńButeleczka fajna !!!
OdpowiedzUsuńLubię takie nieco inne formy ;-)
Pozdrawiam Agnieszka
Jaka ciekawa butelka , ładniutkie rzeczy u Ciebie , chyba co nieco podpatrzę :)
OdpowiedzUsuńWspaniała.
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie je przerobiłaś :) Ja też mam kilka butli po aloesie, stoją i czekają na moją wenę :)
OdpowiedzUsuńOoo jaaa! Ona była dawniej z ciemnego szkła z zakrętką? Właśnie taką dostanę od sąsiada, jak się aloes skończy:))) To mam inspirację:)))
OdpowiedzUsuńAśkaaaa- no inspiruj się ;-))
OdpowiedzUsuńSnow, Ewelina- ciekawa jestem Waszych propozycji!
Dziewczyny- dziękuję pięknie!
Bardzo fajna
OdpowiedzUsuń